Gdy
było już pewne, że w Rossamanie będzie wielka promocja, wiedziałam,
że kupię kilka rzeczy, które zazwyczaj omijam szerokim łukiem. Nie było
żadnego planu. Cieni mi nie trzeba, wystarczą mi dwie paletki, za to
pierdolca mam na punkcie korektorów/podkładów i produktów do
konturowania.
Pierwszego dnia, wyposażona w kartę kredytową wyruszyłam na łowy. Zamiast opracować plan akcji, postawiłam na
intuicję i tak w moje ręce trafiło TO. Korektor, wyprodukowany w
Astorze (absolutnie za drogi, jak na ceny drogeryjne), opakowanie z
czerwonymi elementami bardzo rzuca się w oczy, nazwa chwytliwa, bo niby 2
w 1, obietnica liftingu i dbania o skórę pod oczami, do tego wpakowali
tam jeszcze jakieś witaminy. No to mówię: Bierzem!
Standardowo w
sklepie brak testera, a co mi tam, nie szkodzi, biorę najjaśniejszy.
Zadowolona wróciłam do domu, siadam na kanapie, rozpakowuję sprawunki,
otwieram maleństwo i w tym momencie strzelił mnie chuj. Dobrze, że byłam
w domu, inaczej dostałabym po łbie gromem w biały dzień. Producent
pisze, że maź, która jest w buteleczce, ma kolor 001 light. Wynika z
tego, że firma Astor nie zna znaczenia słów, których używa. Może i to
jest kolor light, ale w Afryce. Albo w Australii. Light dla osób o
ciemnej skórze, choć i to pewnie wcale, bo to, co wydobywa się z
pojemniczka ma kolor okropnej, obrzydliwej pomarańczy. Albo cegły. Nigdy
w życiu nie widziałam tak okropnego koloru, przysięgam. Nie wiem, jaki
kolor skóry musiałaby mieć polska kobieta, by korektor był dla niej
odpowiedni.
No dobra, kosmetyk to nie tylko kolor, to też
dodatkowe właściwości. Pomyślałam – wypróbuję. W tym miejscu podpowiem,
że na co dzień używam mieszanki Studio Fix Fluid NW 13 + kilka kropel
białego podkładu z Mejkap Rewoluszyn. Wyobraźcie sobie, jak to musiało
wyglądać.
Kryje toto średnio, nie ważne, czym bym nakładała. Próbowałam gąbką,
pędzlem, łapskami, za każdym razem efekt identiko. Cienie pod ślipiami
(małe, ale jednak) jak były tak są.
Czego nie waliłabym na skórę pod
oczami – robiłam próbę z kremem intensywnie nawilżającym, z jakimś
innym kremem pod oczy i z olejkiem z awokado – włazi w zmarchy, nawet
jeśli się ich nie ma i po około dwóch godzinach wygląda jak szpachla,
bez znaczenia, czy przypudrowany, czym przypudrowany ( kładłam na niego:
rozświetlający puder z Inglota, zwykły puder do twarzy, fixer z
ArtDeco, rozświetlający puder z paletki do konturowania Instamarc), czy
nie – i tak ZAWSZE wygląda jak szpachla. Nie żartuję wcale. Nie ma
chwili, nie ma możliwości, żeby ten korektor wyglądał dobrze. A niech
tam, załóżmy, że znajdzie się ta jedna na milion, której będzie pasował
odcień tego korektora. Odcień skóry właściwie nic tu nie zmieni, bo
korektor i tak się odetnie, i tak się zważy, i tak zrobi, jak politycy –
odwrotność do tego, co obiecano. Pieroństwo jest też baaardzo mało
wydajne. Używałam go przez tydzień (tylko siedząc w domu), zrobiłam
słocze do tekstu i w opakowaniu już niewiele zostało, nieźle się muszę
namęczyć, by coś z niego wycisnąć. Ale gdy już leci… to tyle, że mogłyby
się pomalować jeszcze ze trzy osoby.
Pojęcia nie mam, kto to
kupuje. Pojęcia nie mam, jak to nakładać, by było dobrze. Jeśli
szanujecie swoje portfele, szkoda Wam skóry pod oczami – trzymajcie się
od tego z daleka. Pójdźcie lepiej do sklepu, kupcie sobie coś dobrego,
świat od razu wyda się lepszym miejscem, a Wy zapomnicie o swoich
cieniach pod oczami.
Ps. Wypytałam panią w Rossmanie, podobno druga wersja (ta w niebieskiej kolorystyce) jest taka sama kolorystycznie.
Żeby
nie było, że jestem gołosłowna, czy cuś, zrobiłam porównanie
korektorów. Te żółte plamy między korektorami, to właśnie nasz bohater.
I tak, kolejno:
1. Astor, Perfect Stay 24h, numer się starł, ale to najjaśniejszy. (Jak widać, jednak można nie odwalać kaszany);
2. Wibo, Deluxe Brightener - występuje tylko w jednym kolorze;
3. Bell cosmetics amman HypoAllergenic, kolor najjaśniejszy, nie mam numerka. Uwaga, na dłoni zasycha na marchewę, niewiele jaśmiejszą od Lift Me Up;
4. KOBO Professional, Modeling Illuminator, kolor 101;
Tak, mam rękę uwaloną korektorami. Jestem bardzo ciekawa Waszych
doświadczeń z korektorami? Macie swoje ulubione, a może są takie, na
które się nacieliście, tak samo, jak ja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz