Wróciliśmy
wreszcie na swoje śmieci. Po powrocie udało nam się nawet ogarnąć
burdel wokół siebie, uwarzyć strawę i zrobić część przed imprezowych
zakupów. Teraz siedzimy z błotkiem na licach i wypalamy nieprzyjaciół. I
padamy ze zmęczenia.
Oczywiście nawet w innym mieście muszę
wypatrzyć jakiś nowy kosmetyk.Bo w mojej wsi mało kosmetykowych sklepów.
Jeśli nowość, która wpadnie mi w ślipię,na opakowaniu
ma napisane słowa w stylu: niedoskonałości, usuwanie, aktywne,
najskuteczniejsze, lub ich synonimy, przepadam, buteleczka /tubka
/słoicek nie wiedzieć kiedy wskakuje mi do koszyka. Tym razem mamy
potrójnie złuszczający peeling od #Soraya.
Nie wiem, czy to jakaś nowość, ale wcześniej go nie widziałam. No ale
tak sobie myślę, że może stały wysoko na półkach. Chujowa Redakcja linię
wzroku ma na wysokości ramienia normalnego człowieka, więc sami
rozumiecie.
Pojęcia nie mam, czy to potrójnie złuszczanie serio
działa, czy jest tylko chwytliwym hasłem wymyślonym przez kopirajtera ze
zbyt wielką wyobraźnią, ale kyrie elejison, ależ to zdrapuje. To jest
mocniejsze od manukowej pasty Ziaja Polska (choć konsystencja podobna), a peeling rozświetlający, ten z 'glow' w nazwie od L'Oréal Paris
w porównaniu z nim jest mydełkiem idealnym dla niemowląt. Użyłam tego
cuda dopiero dwa razy, ale już teraz jestem pod ogromnym wrażeniem, a
uwierzcie mi - w kwestii peelingów trudno mnie zadziwić. Mój nowy
nabytek w składzie ma lupiny orzecha, być może to jest ten wspaniały
zdzierak.
W tej chwili nie mogę powiedzieć o tej nowości dużo
więcej, bo nie mam za wiele do powiedzenia. Są zadatki na wspaniałą
miłość z mojej strony, a jak będzie - sie obaczy.
Btw, kupiłam sobie jeszcze wypiekany róż rozświetlający od Lovely, trochę mi się nie widzi zawarty w nim brokat, rano przetestujemy, zobaczymy co i jak.
Śpijcie dobrze!
Ps. Jeśli to wyżej jest bełkotem nie do przejścia, to dlatego, że jesteśmy zmęczeni i przez to literacko niepoczytalni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz