środa, 26 sierpnia 2015

Mascara do brwi Essence Make Me Brow

Jednoosobowa Chujowa Redakcja uważa, że z kosmetykami jest podobnie jak z seksem. Póki ktoś nie uświadomił, człek nie zdaje sobie sprawy z istnienia pewnych rzeczy, ale jak już czegoś się spróbuje i przypadnie to do gustu – nie wyobraża się sobie bez tego życia.

Jeśli o nas chodzi, było tak chociażby z kosmetykami do brwi. Myśmy wiedzieli, że jeśli ktoś ma je szalenie jasne, to można je henną przyciemnić, albo zaznaczyć cieniem. Ale przez wiele lat nie zdawaliśmy sobie sprawy, że robi się coś z brwiami takimi, jak nasze. Ciemne, gęste i bez jakichś wielkich ubytków, wydawały się całkiem okej. Owszem, my też przeszliśmy moment brwi nienaturalnie cienkich (tak, były modne w czasach, gdy po świecie łaziły dinozaury), dziwnie wyskubanych i mówiąc już bardziej ogólnie – pasujących do naszych lic, jak świni siodło. Na szczęście ten wstydliwy okres mamy już za sobą, teraz ich kształt wydaje się być w porządku. Jak widać, nawet my uczym się na błędach. Skoro kształt ‘ujdzie w tłoku’, tym bardziej idiotyczne i pozbawione sensu wydawało nam się mazanie ich kosmetykami . Na szczęście istnieje Internet, w Internecie jest YouTube, na YouTube są dziewczyny znające się na tym, jak pomalować ryj burakiem, żeby bliżej nam było do przeuroczej dziewoi niż klauna. Jedne znają się lepiej, inne znają się gorzej, a jeszcze inne uważają, że włosy powinno się myć co pięć dni, w między czasie ratując łeb suchym szamponem i tych ostatnich zdecydowanie należy unikać.

Po tym standardowo za długim i nic nie wnoszącym wstępie, przejdę wreszcie do rzeczy.

Pamiętam, jak zdziwiona byłam, gdy oglądałam filmik dziewczyny mająca brwi podobne do moich i ona w pewnej chwili zaczęła je malować jakimś kosmetykiem. Nie wyglądało to źle, było wręcz świetnie, więc stwierdziłam: a co mi szkodzi, też tak chcę! Choć generalnie w drogeriach brak mi choćby resztek zdrowego rozsądku, w przypadku zupełnie nowego rodzaju kosmetyku najpierw kupuję coś baaardzo taniego, by sprawdzić, czy wykonywanie konkretnej czynności wejdzie mi w nawyk i czy mi zwyczajnie odpowiada. Kilkukrotnie uratowało to nas od bankructwa.

Swoją przygodę w świecie kosmetyków do brwi zaczęłam od cieni. Nie pasuje nam jednak to, że używanie takich produktów zajmuje sporo czasu, trzeba się babrać z pędzelkiem i jeszcze później je rozczesywać, utrwalać i znów rozczesywać, poza tym i u nas nie daje satysfakcjonującego, czyli naturalnego efektu. Postanowiłam więc porozglądać się za żelami i mascarami do brwi. I tak trafiłam na ‘Make Me Brow’ od Essence. Chyba całkiem słusznie nazwa kojarzy mi się z ‘Gimmie Brow’ z Benefit Cosmetics Poland. Wielkość , kolorystyka opakowania i nazwa są bardzo podobne (taka sama gra słów), kosmetyk Essence też ma maleńką - i cholernie poręczną - szczoteczkę. Różnicą zasadniczą jest cena: pierwowzór jest prawie dwanaście (!!!!!!) razy tańsza – 119,00 do 9,99* pln. Nie wiem, jak porównać ilość kosmetyku: trzy gramy – Benefit, 3,8 ml – Essence.

Żel dorwałam dosłownie na świeżo, chwilę po tym, jak wszedł on do polskich sklepów, moment przed tym, jak zaczął pojawiać się w filmikach. Żałuję, że wzięłam tylko jedno opakowanie, bo teraz nie widzę go w żadnym sklepie stacjonarnym. No ale kto wiedział, że będzie to coś tak dobrego. Do mojego typu urody kolor numer dwa – ‘browny brows’ pasuje idealnie. Po użyciu brwi cały czas wyglądają naturalnie. Owszem, są mocniej zaakcentowane na twarzy, ale na ulicy nikt mnie nie zaczepia i nie mówi: ‘ej, ale masz zajebiscie zrobione brwi!’, nie ma też efektu ‘brwi z instagrama’. Włoski są ciemniejsze i prześwity na skórze (mam na prawym łuku brwiowym maleńką bliznę, tam włoski zupełnie nie rosną) właściwie niewidoczne. Wystarczy, że raz przeczeszę włoski żelem i nie muszę robić nic więcej. Żadnego utrwalania, żadnego dodatkowego przeczesywania, bo szczoteczka nabiera idealną ilość produktu. Ale zaznaczam, że dotykam ją do włosków bardzo delikatnie.

Ciekawa byłam, jaki będzie efekt używania kosmetyku w upały. No bo nie czarujmy się, jakiej trwałości powinnam spodziewać się po czymś, co kosztowało dychę? I borze szumiący, jak się cieszę, że tym razem się pomyliłam. Nic mi nie spłynęło, nie miałam brązowych kropli potu, wszystko zostało na swoim miejscu. A test był ciężki – wypełzłam z domu na kilka godzin, gdy na dworze termometry wskazywały wartości zbliżone do temperatury z powierzchni Słońca, wchodziłam do klimatyzowanych pomieszczeń, jeździłam autobusami z sauną.

Wiem, że ‘Make Me Brow’ występuje jeszcze w jaśniejszym odcieniu, nie miałam go w swoich łapskach, nie wiem nawet czy ten jaśniejszy kolor jest dostępny w polskich sklepach. Tam, gdzie kupowałam swój egzemplarz go nie było. I dobrze, bo wtedy pewnie kupiłabym opcję jaśniejszą, wtedy efekt mógłby nie być taki dobry.

Choć bardzo się staram, choć jestem okropnie czepialska, nie widzę żadnych wad tego mazidła. Uważam, że jest bardzo wydajny, do podkreślenia obu brwi wystarczy mi ilość mniejsza, niż to, co zebrało się na szczoteczce podczas jej wyjmowania, nie nabieram produktu drugi raz. Dużo też robi szczoteczka, jak już mówiłam: jest mała, poręczna i precyzyjna. Dotykam nią samych włosków, nie brudzę skóry. A jeśli już czasem mi się zdarzy, ale to raczej z mojego gapiostwa i nieuwagi, niż z winy kosmetyku, robię to samo, co z tuszem do rzęs – czekam chwilę aż zaschnie i bez problemu ściągam patyczkiem kosmetycznym.

Nie sądzę, bym sięgnęła po jakieś droższe kosmetyki tego typu, musiałabym się chyba z dupą na rozumy zamienić, bo nie sądzę, by coś za miliony monet przebiło produkt z Essence. Choć przyznaję, wcześniej łypałam w stronę pierwowzoru i sklepów MAC, ale na szczęście już mi przeszło.

Jeśli któraś z Was zaczyna swoją przygodę z makijażem brwi, warto by zastanowiła się nad kupnem tego kosmetyku. Skoro ja nie byłam w stanie z nim przesadzić, nie wyglądałam karykaturalnie, nie wyglądałam źle, to każdy sobie poradzi, ręczę za to.

*Według strony Essence.eu to maksymalna sugerowana cena detaliczna.

1 komentarz:

  1. Miałam w kolorze jasniejszym, tez swietnie sie sprawdza, niestety produkt juz sie konczy. Postanowiłam sprobowac alternatywy z Makeup Revolution, troszke drozszy. Niestety- wieeelka szczoteczka, jak od mascary :/ I utrwala, utrwala bardzo silnie, czuc az ściągnięcie na brwiach. Jakos odstrasza ...

    OdpowiedzUsuń