niedziela, 31 maja 2015

Perfecta Softlips - balsam do ust 5w1 SPF 15 wersja waniliowa

Odwaliłam dziś chyba kawał dobrej roboty.

Udało mi się nie zasnąć w pracy.

Jakimś sposobem, wraz z Tajnym Współpracownikiem wybraliśmy zwyciężczynię konkursu, teraz czas wreszcie spełnić obietnicę i napisać tekst. A właściwie recenzję.

Niby jest tak, że mam już wyrobioną opinię, a jednak sięgam po to urocze maleństwo, bo i w ślicznej formie i ładnie pachnie, a poza tym słodkie, a jak wiadomo cukier uzależnia – zwłaszcza na ustach.
Balsam do ust w stylu kostki lodu z polskiej firmy Perfecta, kupiłam pod wpływem pewnego filmiku na YT. Czasem zastanawiam się, czy nie powinnam odciąć sobie dostępu do internetu – wtedy mi i mojemu portfelowi żyłoby się spokojniej, może nawet miałabym coś, co nazywa się oszczędności. To podobno jest coś takiego, że nie dość, że nie musisz pożyczać przed dziesiątym, to jeszcze ci zostaje. Nie wierzę, by to było możliwe!

Balsamik można dorwać w każdym Rossmanie – moja wersja smakowa to wanilia z czymś tam, pamiętam, że jest jeszcze mięta, może jeszcze trzeci smak, chyba cytrusowy. Nie można powiedzieć, że kosztuje on mało – jakieś 14 rubli, no ale za dizajn trza płacić! Na pierwszy rzut oka nasuwa się naturalne skojarzenie z balsamami do ust EOS – i jedno i drugie uroczo zapakowane, i jedno i drugie (ponoć) słodkie, i jednym i drugim miziamy po ustach, miast wyciągać smarowidło brudnym paluchem.

Nie jestem w stanie zrobić recenzji porównawczej – nigdy nie miałam EOS, zawsze szkoda było mi kasy.
Co do polskiej jego wersji: podobno nie potrafimy docenić, tego, co u nas dobre.

Ten balsam z całą pewnością do dobrych nie należy. Tego rodzaju kosmetyki mają to do siebie, że powinny bardziej działać, niż ślicznie wyglądać – tu niestety mamy odwrotnie. Mamy śliczne, kwadratowe opakowanie, wyglądające zupełnie jak kostka lodu. W środku jest kuleczka ze słodkiego produktu. Przyznaję – słodkie to ogromnie. Czy coś poza tym? Raczej nie. Producent (a może to raczej spece od marketingu?) obiecują, że kosteczka nawilży i odżywi nam usta.

Czy tak się dzieje?

Absolutnie nie! W chwili, gdy orientujemy się, że nie ma go już na wargach, okazuje się, że są one… jeszcze bardziej wysuszone. Odruchowo sięgamy po kolejną warstwę, która wysuszy usta jeszcze bardziej, można tak w kółko, bo przyznaję – ten słodki smak uzależnia. Tyle że dla ust nie jest to wcale dobre. Czy nasze usta są odżywione? Także nie… robią się jaśniejsze, mniej jędrne, pojawiają się suche skórki, co pewnie jest powiązane z wysuszaniem, o którym było wyżej.

Ten kosmetyk, ma jeszcze jedną okropną właściwość – usta nim posmarowane – pieką! Kot mi świadkiem! Jest w tym szatańskim mazidle coś, co powoduje pieczenie. Pisząc te słowa - by upewnić się, że nie są to pijackie omamy – pomazałam nim usta i znów, cholera jasna, czuję to, wcale mi się nie wydawało! Nie wiem, co za pieroński składnik powoduje taką reakcję. Może jestem na coś uczulona i stąd efekt? Nie wydaje mi się, bo nie uczulały mnie nawet kosmetyki z betoniarki, a tu nagle taka akcja?

Wybulić naraz 14 rubli, niby nie jest rozpustą, zdarzały mi się dużo większe grzechy. Kalkulując, że mazałam się nim ze trzy razy dziennie i używałam go nawet nie tydzień, powinno zostać go w opakowaniu całkiem sporo, prawda?
A figa z makiem! Ostała mi się połowa! Przecież jest to rozbój w biały dzień, raz na dwa tygodnie, trzeba by kupić nową porcję! Wcale tak oszczędnie to nie wygląda.

Podsumowując – kupiłam go, by mieć co testować (muszę mieć o czym pisać, taaak?), napisałam recenzję, jutro, przy dziennym zdjęciu może pstryknę mu fotki, by pokazać, jak bardzo widoczne jest zużycie, a później zrobię coś zupełnie nie w moim stylu – wywalę do śmieci. To dziadostwo nie nadaje się do użytku. Za wywoływanie takiej dyskomfortowej reakcji – czerwona kartka, nigdy więcej!

Posmarowałam tym ustrojstwem usta na 5 sekund, było to 15 minut temu i ciągle czuję pieczenie. Trzy razy nie dla tego paskudztwa. Jeśli któraś z Was będzie się zastanawiać nad kupnem – odradzam, absolutnie odradzam!



6 komentarzy:

  1. Pierwszy raz czytam o uczuciu pieczenia po użyciu balsamu do ust :O
    Ciekawe co siedzi w składzie,że Cię tak uczuliło :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakiś czas temu miałam na niego ochotę, ale już podziękuję ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. To mentol powoduje efekt mrowienia. Też go nie lubię. Niestety, dają go nawet do niektórych kosmetyków do higieny intymnej (!)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje usta też po nim pieką, mam o smaku i zapachu mango, i to prawda, po przejechaniu palcem czy scisnieciu ust czuje suche małe skórki

    OdpowiedzUsuń
  5. Mniej pretensje do amerykańskiej firmy cube to oni robią ten balsam,a perfecta od nich to kupiła.
    Ja mam kilka wersji smakowych tego balsamu i mam zupełnie inne zdanie,żaden inny balsam tak miło nie chłodzi.To co napisałaś przypomina mi działanie carmexu,ale to tylko skromne zdanie moich ust .

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie masz omamów, mnie też piecze

    OdpowiedzUsuń