Miłej lektury!
Dziś na tapetę Jednoosobowa Redakcja Chujowych Kosmetyków bierze produkt, który w najmniejszym wariancie kosztuje 6 złotych za 1 ml. W wariancie największym jest niewiele lepiej, bo za 1 mil płacimy po zaokrągleniu 5,89 – zbyt duża oszczędność to nie jest. Najmniejsza pojemność 7,5 ml za 45 złotych, największa 44 ml za złotych 259. O czym mowa? O bazie The POREfessional marki Benefit.
Co obiecuje producent? Przede wszystkim zmniejszenie widoczności porów i pierwszych zmarszczek. Skóra posmarowana specyfikiem ma stać się gładsza i delikatniejsza, poza tym ma się on – czyli ten specyfik - wykazywać także…. sprytem! Dostajemy sugestię, by rano stosować mazidło jako bazę, w ciągu dnia smarować się nim, by makijaż poprawić. Wychodzi na to, że co kto lubi, wszystko można.
Zawsze mi się wydawało, że w okolicach mojego nosa i na policzkach, na mojej twarzy są nie pory skóry, a księżycowe kratery, więc The POREfesional wydawał się stworzony specjalnie dla mnie.
Pierwszy raz poczułam pragnienie posiadania tego specyfiku, gdy wspomniała o nim pewna znana polska youtuberka. Pragnienie zmieniło się w rządzę, gdy zobaczyłam, że 16 osób (bo nie wiem, czy tylko dziewczyn, no!) oceniających kosmetyk na internetowym forum, uważa go za swój hit. No nie było rady, trza było wydobyć ruble z portfela i kupić maleństwo. Idealna okazja nadarzyła się po świętach, bo i sakiewka nie aż tak bardzo pusta, a w sklepie z kosmetykami tej marki ceny na kosmetyki do makijażu ucięte o 25%. Zupełnie nie w swoim stylu (Bo ja to zawsze chcę duuużo!) kupiłam najmniejszą wersję swojego nowego Świętego Graala. Gdy teraz o tym myślę, musiała być to jakaś ingerencja sił nadprzyrodzonych – nie dałam się nawet przekonać konsultantce, że największa opcja jest najbardziej opłacalna i najwięcej można zaoszczędzić. Co udowodniłam kilka zdań wcześniej – było z jej strony wierutnym kłamstwem. Gdybym jednak zainwestowała ponad dwie i pół stówy w to ustrojstwo, teraz nie pozostałoby mi nic innego, jak wydłubać sobie oczy z rozpaczy.
Wróciłam do domu i co zrobiłam? Zmyłam to, co miałam na twarzy, trza było przecie wypróbować nowy nabytek. Zdziwiłam się bardzo, że nie jest to kosmetyk bezbarwny, ale kolor nie ma chyba wpływu na właściwości. Gdyby mi ktoś nałożył tego na palec i nie powiedziałby, że to Benefit i jaka tego cena – w życiu bym nie zgadła. Ot, zwykła silikonowa baza, jaką można dostać w drogerii za 15 złociszy, serio! No ale niestrudzona kładę to na twarz.
Dziadostwo jest tak wydajne, że na całą buzię spokojnie wystarczy porcja o wielkości małego ziarnka grochu i tyle właśnie nałożyłam. I w tym miejscu mamy akcję właściwą…. Spojrzałam w lustro i już wiedziałam, na czym polega spryt tego kosmetyku! Sam odnajduje rozszerzone pory! W życiu bym nie powiedziała, że mam ich aż tyle! Dzięki tej bazie, dowiedziałam się, jak wiele jest kraterów na mojej twarzy. Nawet w tych miejscach, które miałam za idealne.
Moja buzia ma to do siebie, że jeśli nie będzie porządnego peelingu – każdy podkład uwydatnia suche kawałki naskórka. Jeśli używam tej bazy – suche skórki (zwłaszcza między brwiami) pojawiają się nawet jeśli peelinguję twarz papierem ściernym. Czy robię peeling wieczorem, czy robię rano, czy chwilę przed nałożeniem makijażu … czy używam pasty z Ziaji, czy chusteczek peelingujących, czy szlifierki– one tu są i nie jestem w stanie nic na to poradzić!!!!
The POREfesional sprawia, że korektor użyty przeze mnie pod oczy i do rozświetlenia w ‘trójkącie młodości’, zamiast trzymać się skóry – wchodzi w pory i jest tylko w nich! Wyglądam, jakbym miała piegi. I jeszcze jedna, ciekawa rzecz: Na tej bazie – zupełnie nie ważne, ile jej użyjemy – podkład się zwyczajnie ślizga! Nie trzyma się twarzy, czego bym z nią (nie ważne czy z bazą czy z twarzą) nie robiła. Wystarczy na przykład delikatnie dotknąć czoła pędzlem do pudru i grudki zrolowanego podkładu gotowe.
Na początku myślałam, że to moja wina. No bo jak to? Za tyle szmalu?! Takie gówno!? No niestety - tak. Kombinowałam z ilością, z kremem pod bazę, z samym podkładem, z pudrem na podkład. Czego bym nie robiła, jakich kosmetyków nie używała – efekt był tak samo zły. Bywało, że wyglądałam tak tragicznie, że musiałam na szybko zmywać buzię i malować się jeszcze raz. Dwa zdania wyżej napisałam, że kombinowanie z ilością nic nie dawało. No nie do końca, bo jeśli jej zawartość w makijażu wynosiła ZERO – wszystko było w jak najlepszym porządku.
Jeśli chcecie kupić sobie to badziewie – nikogo nie powstrzymam. Jest jednak wiele o wiele tańszych i o wiele lepszych mazideł. Zaoszczędzoną kasę możecie – moim zwyczajem – wydać na alk i fajki.
Dziś na tapetę Jednoosobowa Redakcja Chujowych Kosmetyków bierze produkt, który w najmniejszym wariancie kosztuje 6 złotych za 1 ml. W wariancie największym jest niewiele lepiej, bo za 1 mil płacimy po zaokrągleniu 5,89 – zbyt duża oszczędność to nie jest. Najmniejsza pojemność 7,5 ml za 45 złotych, największa 44 ml za złotych 259. O czym mowa? O bazie The POREfessional marki Benefit.
Co obiecuje producent? Przede wszystkim zmniejszenie widoczności porów i pierwszych zmarszczek. Skóra posmarowana specyfikiem ma stać się gładsza i delikatniejsza, poza tym ma się on – czyli ten specyfik - wykazywać także…. sprytem! Dostajemy sugestię, by rano stosować mazidło jako bazę, w ciągu dnia smarować się nim, by makijaż poprawić. Wychodzi na to, że co kto lubi, wszystko można.
Zawsze mi się wydawało, że w okolicach mojego nosa i na policzkach, na mojej twarzy są nie pory skóry, a księżycowe kratery, więc The POREfesional wydawał się stworzony specjalnie dla mnie.
Pierwszy raz poczułam pragnienie posiadania tego specyfiku, gdy wspomniała o nim pewna znana polska youtuberka. Pragnienie zmieniło się w rządzę, gdy zobaczyłam, że 16 osób (bo nie wiem, czy tylko dziewczyn, no!) oceniających kosmetyk na internetowym forum, uważa go za swój hit. No nie było rady, trza było wydobyć ruble z portfela i kupić maleństwo. Idealna okazja nadarzyła się po świętach, bo i sakiewka nie aż tak bardzo pusta, a w sklepie z kosmetykami tej marki ceny na kosmetyki do makijażu ucięte o 25%. Zupełnie nie w swoim stylu (Bo ja to zawsze chcę duuużo!) kupiłam najmniejszą wersję swojego nowego Świętego Graala. Gdy teraz o tym myślę, musiała być to jakaś ingerencja sił nadprzyrodzonych – nie dałam się nawet przekonać konsultantce, że największa opcja jest najbardziej opłacalna i najwięcej można zaoszczędzić. Co udowodniłam kilka zdań wcześniej – było z jej strony wierutnym kłamstwem. Gdybym jednak zainwestowała ponad dwie i pół stówy w to ustrojstwo, teraz nie pozostałoby mi nic innego, jak wydłubać sobie oczy z rozpaczy.
Wróciłam do domu i co zrobiłam? Zmyłam to, co miałam na twarzy, trza było przecie wypróbować nowy nabytek. Zdziwiłam się bardzo, że nie jest to kosmetyk bezbarwny, ale kolor nie ma chyba wpływu na właściwości. Gdyby mi ktoś nałożył tego na palec i nie powiedziałby, że to Benefit i jaka tego cena – w życiu bym nie zgadła. Ot, zwykła silikonowa baza, jaką można dostać w drogerii za 15 złociszy, serio! No ale niestrudzona kładę to na twarz.
Dziadostwo jest tak wydajne, że na całą buzię spokojnie wystarczy porcja o wielkości małego ziarnka grochu i tyle właśnie nałożyłam. I w tym miejscu mamy akcję właściwą…. Spojrzałam w lustro i już wiedziałam, na czym polega spryt tego kosmetyku! Sam odnajduje rozszerzone pory! W życiu bym nie powiedziała, że mam ich aż tyle! Dzięki tej bazie, dowiedziałam się, jak wiele jest kraterów na mojej twarzy. Nawet w tych miejscach, które miałam za idealne.
Moja buzia ma to do siebie, że jeśli nie będzie porządnego peelingu – każdy podkład uwydatnia suche kawałki naskórka. Jeśli używam tej bazy – suche skórki (zwłaszcza między brwiami) pojawiają się nawet jeśli peelinguję twarz papierem ściernym. Czy robię peeling wieczorem, czy robię rano, czy chwilę przed nałożeniem makijażu … czy używam pasty z Ziaji, czy chusteczek peelingujących, czy szlifierki– one tu są i nie jestem w stanie nic na to poradzić!!!!
The POREfesional sprawia, że korektor użyty przeze mnie pod oczy i do rozświetlenia w ‘trójkącie młodości’, zamiast trzymać się skóry – wchodzi w pory i jest tylko w nich! Wyglądam, jakbym miała piegi. I jeszcze jedna, ciekawa rzecz: Na tej bazie – zupełnie nie ważne, ile jej użyjemy – podkład się zwyczajnie ślizga! Nie trzyma się twarzy, czego bym z nią (nie ważne czy z bazą czy z twarzą) nie robiła. Wystarczy na przykład delikatnie dotknąć czoła pędzlem do pudru i grudki zrolowanego podkładu gotowe.
Na początku myślałam, że to moja wina. No bo jak to? Za tyle szmalu?! Takie gówno!? No niestety - tak. Kombinowałam z ilością, z kremem pod bazę, z samym podkładem, z pudrem na podkład. Czego bym nie robiła, jakich kosmetyków nie używała – efekt był tak samo zły. Bywało, że wyglądałam tak tragicznie, że musiałam na szybko zmywać buzię i malować się jeszcze raz. Dwa zdania wyżej napisałam, że kombinowanie z ilością nic nie dawało. No nie do końca, bo jeśli jej zawartość w makijażu wynosiła ZERO – wszystko było w jak najlepszym porządku.
Jeśli chcecie kupić sobie to badziewie – nikogo nie powstrzymam. Jest jednak wiele o wiele tańszych i o wiele lepszych mazideł. Zaoszczędzoną kasę możecie – moim zwyczajem – wydać na alk i fajki.
Księżycowe kratery powaliły mnie na podłogę :D
OdpowiedzUsuńOczywiście produktu nie znam,bo nie używam takich cudów,ale gdzieś czytałam,że to cud nad cudami. Teraz tak pomyślałam,że pewnie była jakaś akcja testerska i dziewczyny po prostu tak pisały,bo dostały gratis prezent. No chyba,że tylko Twoja skóra zareagowała tak źle ?
No widzisz, Siostro, że czasem mam tak, że mnie ponosi i wychodzą mi takie językowe cuda. :)
UsuńByć może moja skóra jej nie polubiła, tego nie można wykluczyć. Ja też czytałam, ze to cud, a dostawałam przez niego szału, bo mi się np z podkładu robiły takie jakby piegi na policzkach, takie kropki. To chyba od tego, że podkład znalazł coś ciekawego w moich porach (skóry ofc), zamiast siedzieć grzecznie na skórze. :)
dla mnie jest to najlepsza baza ukrywająca rozszerzone pory. Trzeba jej tylko umiejętnie używać. Nakładam tylko i wyłącznie na miejsce z rozszerzonymi porami, nie na całą twarz. Mój podkład się po niej nie ślizga. Utrzymuję się cały dzień. Nie mam żadnych zastrzeżeń do niej. Jest tak wydajna, że mała wersja 7,5ml starczyła mi na rok codziennego używania.
OdpowiedzUsuńTak, baza jest szalenie wydajna. Mam ją nadal i nie mogę dziada wykończyć. :) Uwierz mi, robiłam wiele podejść do tej bazy. Nakładałam ją na pierdyliard sposobów - gdzie potrzebuję w wersji więcej, maleńko, średnio, na całą buzię w tych samych kombinacjach,,, moja twarz ma niestety to do siebie, że rozszerzone pory mam chyba wszędzie. Poza tym mam skórę tłustą i ja potrzebuję bazy pod makijaż. No ta nie jest moją ukochaną i tyle. Nim napiszę choć jedno złe czy dobre słowo o jakimś kosmetyku - sprawdzam go na milion sposobów i czytam na jego temat ile się da. :)
UsuńKosmetyku nie znam ale pozwolę zwrócić sobie uwagę na pewną kwestię. Będą posiadaczką cery tłustej z rozszerzonymi porami nie powinnaś stosować na codzień bazy matującej pod makijaż, mają one w składzie silikony, które nie pozwalają skórze oddychać i rozsadzają pory jeszcze bardziej. Jeśli już faktycznie nie możesz sie bez takowych obyć zerkaj na skład i wybieraj te z najmniejszą zawartością w.w. składników. Silikony tylko od święta.
Usuńpewnie. Mnie się wydaję, że to nie zależy od sposobu nakładania tylko od cery. Ja mam mieszaną w stronę suchej i u mnie sprawdza się wyśmienicie :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio kupiłam tą bazę bo słyszałam o niej bardzo dużo pozytywnych recenzji i ja tez twierdze po już długim czasie używania jej, że jest świetna. Genialnie matuje! Jeżeli ktoś nie umie się obchodzić z takimi kosmetykami to efektu takiego jakiego sobie wymarzy napewno nie będzie miał. Jeżeli tak jak piszesz masz wielkie pory to nie będzie po jednym urzyciu kompletnie ich nie widać. Nie wymagaj od tego kosmetyku nie wiem ile mimo, iż jest drogi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jest beznadziejna... rowniez uzywalam na milion sposobow i owszem na nawilzona skore nalozona faktycznie pieknie minimalizuje pory ale... kiedy zaczynam nakladac podkład... to.jakas tragedia nie ma praktycznie zadnej roznicy... ba moge powiedziec ze skora wyglada gorzej bo pory po zastosowaniu bazy sa bardziej widoczne w momencie kiedy nakladam podklad niz gdybym robila to.bez niej... stosowalam z milionem kosmetykow , fluidow i tych tanich i oszalamiajaco drogich nakladalam pedzlem gabka wklepywalam palcami (podklad na baze oczywiscie) i tagedia... po nalozeniu podkladu na baze pory sa wielkie podklad sue slizga i wyglada jakbym miala tone tynku, i od razu zaznaczam ze nie nakladalam podkladu od razu na baze... w wizazu siedze juz pare lat i rzadko kiedy spotykam sie z az takim szajsem za taka cene... moze na lato kiedy mamy ladnie opalona buzke i nie chcemy nic na niej oprocz kremu to jak najbardziej polecam aby udoskonalic twarz i zminimalizowac pory ale tylko do tego bo w polaczenie z makijazem jedno wielkie G ...
OdpowiedzUsuńJest beznadziejna... rowniez uzywalam na milion sposobow i owszem na nawilzona skore nalozona faktycznie pieknie minimalizuje pory ale... kiedy zaczynam nakladac podkład... to.jakas tragedia nie ma praktycznie zadnej roznicy... ba moge powiedziec ze skora wyglada gorzej bo pory po zastosowaniu bazy sa bardziej widoczne w momencie kiedy nakladam podklad niz gdybym robila to.bez niej... stosowalam z milionem kosmetykow , fluidow i tych tanich i oszalamiajaco drogich nakladalam pedzlem gabka wklepywalam palcami (podklad na baze oczywiscie) i tagedia... po nalozeniu podkladu na baze pory sa wielkie podklad sue slizga i wyglada jakbym miala tone tynku, i od razu zaznaczam ze nie nakladalam podkladu od razu na baze... w wizazu siedze juz pare lat i rzadko kiedy spotykam sie z az takim szajsem za taka cene... moze na lato kiedy mamy ladnie opalona buzke i nie chcemy nic na niej oprocz kremu to jak najbardziej polecam aby udoskonalic twarz i zminimalizowac pory ale tylko do tego bo w polaczenie z makijazem jedno wielkie G ...
OdpowiedzUsuńgdzie można kupić tą baze ?
OdpowiedzUsuńJa za to zakupiłam w Sephorze wersję najmniejszą i zachęcona super efektami skusiłam się na wersję więszą (22ml) ale już zakupiłam ją na allegro (trochę taniej). Opakowanie wygląda identycznie jak wersji małej, wszystko wygląda orginalnie ale... w środku jest zupełnie inny produkt! Baza z Spehory była przezroczysto-beżowa, a ta z allego biało-beżowa. Może jakimś cudem trafiłaś na jakąś podróbkę tak jak ja?
OdpowiedzUsuńHmm dziś dopiero szukam info o tej bazie bo właśnie ja kupiłam i też mam problem z używaniem... spływa mi wszystko co na nią nałoże mam cerę mieszana ale nos i broda to olej nie cera . Co nakładanie pod bazę lub jaki podkład że wam się trzyma tak dobrze ?
OdpowiedzUsuńO losie, pierwszy raz tu trafiłam, nie mając pojecia, że istnieje taki blog ;) Ktoś mi właśnie polecił tę bazę. Odwiodlas mnie od zakupu skutecznie, więc dzięki ;) Nie pije nie palę, to dziecku coś kupię ;)
OdpowiedzUsuńDrogie dzieci poczytajcie sobie o bazach i o ich rodzajach...Wtedy będziecie wiedzieć dlaczego podkład się ślizga na bazie i dlaczego nie ma efektu. Zwykle jest to kwestia złego dobrania bazy do podkładu.
OdpowiedzUsuńtylko, że widziałam filmik jak dziewczyna użyła dwóch różnych silikonowych baz i ta z benefita wypadła gorzej, więc jednak nie zawsze jest to kwestia dobrania podkładu do bazy ;)
Usuń"Baza silikonowa jest świetnym rozwiązaniem dla podkładów o wodnej, lekkiej konsystencji, np. lekkich kremów BB, wodnych podkładów, naturalnych podkładów o lekkiej konsystencji, które mają słabą przyczepność do skóry - wówczas spełniają swoją rolę, czyli przylepiają się do silikonowej warstewki, zapewniając trwały efekt. Takie lekkie podkłady są zawsze mniej trwałe, gdy nałoży się je na suchą skórę, nie są także dobrze przyczepne, dlatego silikony spełniają swoją rolę, to świetne rozwiązanie dla skóry dojrzałej, czy suchej. Inaczej jest, gdy aplikujesz silikonowy, ciężki podkład na silikonową bazę. Co się dzieje? Trwały podkład nie łączy się z Twoją cerą, a z bazą silikonową, powoduje to mniejszą trwałość podkładu, słabszą przyczepność i ślizganie się podkładu, ponieważ taka dawka silikonów stworzy tłustą warstewkę i zamiast trwałego efektu - podkład nie współpracuje z cerą. Bazy silikonowe są świetne np. do rozcieńczania trwałych podkładów opartych na silikonach (np. Makeup Atelier Paris), gdyż ułatwiają rozprowadzanie podkładu i zapewniają długotrwały efekt, ale nakładanie silikonów na silikony mija się zwyczajnie z celem - silikony, aby zapewnić trwały efekt, wymagają połączenia się ze skórą. "
OdpowiedzUsuńhttp://mademoiselleevebloguje.blogspot.com/2016/03/bazy-pod-makijaz-charakterystyka-i.html
ale ciekawe, bo ja słyszałam zupełnie na odwrót, że podkłady wodne będą się ślizgać na silikonach. Że wodne bazy do wodnych podkładów, a tłuste podkłady do silikonowych baz.
UsuńNa tapet*, nie "tapetę" 😂
OdpowiedzUsuńA dlaczego moja baza z tej firmy o identycznym opakowaniu ma kolor lekko opalonego podkladu i nalepkę 24 (odcień) a nie jest pół przezroczysta jak w opisie np. na str Sephory?
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń