niedziela, 31 maja 2015

Paletka czterech cieni do powiek, Maybelline Eyestudio (Niestety nie wiem, jaki numer. Nigdzie tej inf nie znalazłam.)



Gdyby nie pewien sms o jakże zachęcającej treści: tylko w najbliższy piątek w drogeriach Daily -40% na wszystkie kosmetyki do makijażu’, cała opisana przeze mnie historia nie miałaby miejsca. 
Pamiętam, jak można się obłowić na takich akcjach w Rossmanie, pełna dobrych chęci, z kartą kredytową w kieszeni, ruszyłam na łowy. Jednym z moich zakupów była paletka czterech cieni Maybelline Eyestudio.
Niestety, nie mogę powiedzieć, jak spisują się cienie. Nie powiem, jaką mają pigmentację, jak pracują z pędzlami, czy długo utrzymują się na powiece. Nie jestem tego w stanie stwierdzić z jednej przyczyny: kosmetyk do tarł do mieszkania w kawałkach. Cienie całkowicie odkleiły się od paletki i popękały. W tym miejscu chciałam zaznaczyć, że po skończonych zakupach włożyłam wszystko do torebki – dwa nowe zestawy cieni do oddzielnej, bezpieczniejszej kieszonki. Od razu uprzedzę mogące się pojawić pytania: Po mojej torebce nie przejechał czołg, torebka nie upadła, nikt jej nie podeptał. Widać są to pierwsze na świecie kosmetyki, które rozpadają się od oglądania, niestety widok połamanych cieni w sklepowej szafie nie dał mi do myślenia. Wybrałam całe – zapłaciłam, ruszyłam do domu. 

Należę do osób dość zapracowanych, o poczynionych zakupach przypomniałam sobie dopiero w poniedziałek, cały weekend przeleżały na szafie. I jak wielkim było moje zdziwienie, gdy zamiast całych cieni do powiek wyjęłam ze sklepowej reklamówki puzzle. Co ciekawe – druga paletka była w stanie idealnym. Pełna dobrych myśli, jeszcze tego samego dnia wybrałam się do sklepu, by wyjaśnić sprawę.
Pierwsza pani, z którą rozmawiałam w sklepie, sama nie mogła o niczym zdecydować. Zawołała koleżankę, która to, po naradzie z trzecią panią, stwierdziła tonem 'ekspedientki z mięsnego', że jeśli przyszłabym z tym od razu w piątek, to może coś dałoby się z tym zrobić, a tak to ona nic nie może, bo z całą pewnością to ja cienie zniszczyłam i nie chcę się teraz przyznać. Moich wyjaśnień, że nie mogłam sobie na pozwolić na to, by przyjść od razu w piątek (wszystko przez tę nieszczęsną pracę!) nie chciała słuchać. Tak samo, jak nie chciała słuchać, gdy próbowałam wyjaśnić, że nie ma możliwości, bym zniszczyła kosmetyk. No chyba że kosmetyki niszczą się, jeśli niesie się je w torebce. Przyznaję, o tym nie miałam pojęcia. Zostałam potraktowana jak złodziejka, jakbym próbowała coś ukraść.

Zabrałam moje nowe kosmetykowe puzzle, podniosłam szczękę z podłogi i tyle mnie widzieli. Cała sprawa otarła się nawet o panią dyrektor regionalną, z tym że puzzle cały czas są w moim posiadaniu, zupełnie nic się nie wydarzyło. Pani regionalna obiecała wyjaśnić sprawę, sklep przesłał mi nawet oficjalne przeprosiny pełne populistycznych zwrotów. Co ciekawe – nikt nie widział problemu w niedopuszczalnym zachowaniu ekspedientek. Widać polityka tej firmy pozwala na traktowanie klientów jak złodziei. Nie domagałam się, by obsługująca mnie dziewczyna oddała mi hajs z własnej kieszeni, miała spisać reklamację, jeśli nie mogła rozpatrzyć jej na miejscu.
Pomijam już kwestię jakości kosmetyku, skoro rozpada się jeszcze na sklepowych półkach.
Podsumowując:
-Moja noga w tym sklepie już nie postanie, będę zasilać kieszenie innych drogeryjnych korporacji.
- Cienie do powiek Maybelline omijam szerokim łukiem, jeśli pojawi się dylemat: alk czy ten kosmetyk – bez zastanowienia wybieram to pierwsze.
Jako że nie było w tym tekście żadnego wulgaryzmu, niech tradycji stanie się zadość: k*rwa!

1 komentarz:

  1. Nie znam ani drogerii,ani palety cienie,znaczy puzzli w tym przypadku ...

    OdpowiedzUsuń