Na podkład z mikrokapsułkami od CATRICE cosmetics miałam chrapkę od dawna. Przyznaję od razu - wiedziałam, że będzie to samograj, idealny kosmetyk do napisania chujowej recenzji . Zawsze jakoś mi było nie po drodze, żeby go kupić, no bo za trzy dychy bez dziesięciu groszy, to ja wolę alk kupić, albo książkę, albo ewentualnie dwie paczki fajek, bo na coś co użyję raz i wywalę do szuflady, to stanowczo za wiele. Ostatnio wpadłam do Drogerii Natura, promocja minus cztery dychy przy zakupie dwóch, no to biorę, niech już stracę.
Biała tubeczka fascynowała mnie od momentu, w którym zauważyłam ją w szafie Catrice. Byłam szalenie ciekawa, jak to być może, że biały krem z mniejszymi od ziarnek grochu, czarnymi kropeczkami dostosowuje się dokładnie do cery. Do dyspozycji mam dwa kolory, albo jestem lighter, albo medium. Żeby każde wybory w życiu były takie proste…
Postawiłam na opcję lighter, próbowałam go na dłoni, za każdym razem podkład zamieniał się we wściekłą pomarańczę, choć na opakowaniu stoi jak byk: 010 Lighter Skin. Nie wiem, gdzie miało być to lighter, może w Australii, albo w Środkowej Afryce. Choć z drugiej strony – myślę sobie – to jednak dłoń, może rozsmarowany na licach będzie wyglądał inaczej.
I powiem szczerze, że miałam nadzieję, że tu będę posypywać popiołem łeb, bo te kapsułki z tego kremu, to będą wiedziały ile ich ma pęknąć, a ile nie i to mi się wszystko pięknie do skóry dopasuje. No bo czy być może, żeby takie kapsułki jakoś to wiedziały? Może kapsułkowa intuicja? Albo krótkofalówki, jak w filmach o policjantach?
I teraz nadszedł czas, gdzie mówię te straszne słowa: To, co napisał producent na opakowaniu, można o kant dupy potłuc, bo czym by tego nie rozsmarowywać będzie źle i efekt końcowy jest tak tragiczny, że nic tylko włożyć cały łeb pod prysznic, by zmyć z siebie wstyd, że się dało nabrać na tani marketing.
Nakładałam mazidło na trzy sposoby: Beauty Blenderem, własnymi górnymi kończynami, gąbką w stylu bjuti blender, ale kupioną w Kiko. I oto wyniki mojego eksperymentu:
1. BB nie nadaje się do nakładania kremu, jest za lekki, nie jest w stanie rozprawić się z kapsułkami. Efekt taki, ze czarne kropki nie pękły, a ja rozmazywałam sobie białą maź po twarzy. Żenada.
2. Kończyny spisują się idealnie. Moje wiejskie paluchy są na tyle twarde, że nie ma problemu z zamienieniem wody w wino, to znaczy kremu w podkład. Jaki efekt? Jakbym piła za dużo soku marchewkowego. Na twarzy miałam idealną marchewę. Dostosowywanie się do skóry na poziomie minus miliard. Czy miałam ukryte niedoskonałości? Owszem! To, co miałam na skórze, miało odcień tak intensywny, że nie przebijało się przez niego żadne zaczerwienienie, ani żadne świecenie. Poza tym kto myśli o świecącej się strefie T, jeśli chodząc po ulicy ma karton na głowie?
3. Gąbka od Kiko zrobiła dokładnie to samo, co moje łapy. Jest trochę twardsza od BB, więc mikrokapsułki zostały pokonane, jak bolszewicy pod Warszawą w 1920. Na twarzy powstało to samo, co wcześniej.
Wnioski ogólne: walić czymś ciężkim.
Pojęcia nie mam, któż może kupować ten kosmetyk. Chyba tylko desperat taki jak ja, bo gdzie bym nie zobaczyła szafy Catrice, tego badziewia jest pod dostatkiem.
Nie wiem, kto to wymyślił, ale nie działo się to na trzeźwo, ewentualnie ktoś tu się z głupim przez ścianę macał. Ten cud techniki, co to niby się dostosowuje do mojej buzi, matowi cer ę, nawilża, gotuje kawę, pierze i sprząta w łazience, zastąpił całkiem fajny i nie wiem czemu wycofany krem BB.
Już pomijam, że jak się toto odkręca, to można się nieźle upierdolić, bo jakoś tak się dziwnie dzieje, że podkład wypływa z opakowania, nawet jeśli nie naciskam buteleczki. Więcej magii tu nie ma.
Nie chodzi o to, że do mnie ten kolor jakoś nie pasuje. Tu chodzi o to, że przez kolor jaki ten kosmetyk ma na skórze, nie da się go nosić. Nie znam, no nie znam ani jednej baby, która mogłaby tego kremu używać jako podkład. Chłopa też nie znam. Przed używaniem tego kremu, najlepiej mocno przesadzić z sokiem marchewkowym. Nie wiem nawet, co więcej można powiedzieć. W sumie reszta jest milczeniem, zdjęcia mówią same za siebie.
Jest trzecia nad ranem, a Jednoosobowa Chujowa Redakcja stuka recenzję.
Ps. Co do zdjęć, na mojej dłoni widać od góry: krem nieroztarty, w środku jest krem roztarty palcem, na dole inny produkt Catrice – podkład All Mat Plus w odcieniu 010 Light Beige.
Piękny kolor produktu podziwiać możecie także na gąbce oraz na mojej szyi. Przepraszam za ewentualne zgorszenia lub obrzydzenie na widok moich cudownych niedoskonałości, ale to skutek Babciowej Diety. Na szczęście paskudztw już prawie nie ma, bom zdjęcia robiła rano. Tylko na własnej skórze udało mi się w pełni uchwycić, jak rażący, sztuczny i tak naprawdę brzydki jest to kolor.
Chujowa Redakcyjo! Zmień krój pisma w nagłówkach na taki, co posiada polskie znaki, prosimy! :(
OdpowiedzUsuńMówisz i masz. :) Czy teraz jest już dobrze? :)
Usuń